Wywiad z kierowcą cysterny Pawłem Paszkowskim – laureatem kolejnej edycji konkursu „Autostrada Nagród”, który wygrał wycieczkę premium „Szlakiem Watahy”. Rozmawiał Artur Ryszka, Szef Sprzedaży i Rozwoju Biznesu w Delivry.
Artur Ryszka: Co motywuje Pana na co dzień do pracy?
Paweł Paszkowski: Pieniądze.
Artur Ryszka: A czy dobrze Pan zarabia i czy czuje się Pan dowartościowany?
Paweł Paszkowski: Nie do końca czuję się usatysfakcjonowany. . Kwota, którą otrzymuję, wydaje mi się zbyt niska w stosunku do czasu, który spędzam w kabinie.
Artur Ryszka: Dlaczego Pana zdaniem brakuje kierowców na rynku pracy?
Paweł Paszkowski: Uważam, że przede wszystkim, właśnie ze względu na zbyt niskie zarobki. Poza tym brakuje infrastruktury dla kierowców. Nie ma toalet u zleceniodawców, jest problem z dostępnością parkingów – mamy ich stanowczo za mało i bywają one przepełnione. Zdarza się, że nie mogę znaleźć parkingu na nocleg. Nie wszystkie stacje benzynowe są dobrze wyposażone, a ceny– tak jak obserwuję – są znacznie wyższe niż w normalnych sklepach. Z chęcią skorzystałbym także z pralni samoobsługowej, gdyby było to możliwe.
Artur Ryszka: Jakich zmian oczekiwałby Pan na rynku pracy kierowców w ciągu najbliższych lat?
Paweł Paszkowski: Na początku proponowałbym zmienić formę zatrudnienia. Dziś nie mamy odprowadzanych składek za całą pracę, tylko za jej część i obawiam się, że odczuję to na emeryturze. To moja największa bolączka na tę chwilę. Chciałbym również, żeby spedytorzy lepiej dogrywali kwestie załadunków, bo przez problemy z organizacją nie mogę wracać do domu na czas.
Artur Ryszka: Czy Pana pracodawca organizuje dla kierowców szkolenia? Np. z ekologicznej jazdy albo jazdy na tafli poślizgowej?
Paweł Paszkowski: Nie. Nie słyszałem o takich i nie brałem w nich udziału.
Artur Ryszka: Czy jako kierowca cysterny otrzymuje Pan dodatkową premię, bo z tego co wiem, jej obsługa wymaga dodatkowych czynności.
Paweł Paszkowski: Nie otrzymuję. A faktycznie przy cysternie jest sporo pracy. Czyszczenie odbywa się w myjni, ale ja jako kierowca odpowiadam za wynik końcowy. Dlatego potrzebuję kontrolować cały proces. W zależności od tego co przewożę, odpowiadam za to, żeby była np. sucha, zanim wleje się do niej ciecz. Chciałbym jeszcze zauważyć, że jeździmy do myjni między załadunkami, więc przeznaczamy na wykonywanie tych zadań swój prywatny czas i ponosimy odpowiedzialność za czystość samochodu, a nikt nam za to dodatkowo nie płaci. Ostatecznie bezpieczny przewóz materiałów, czasami bardzo drogich, jest na mojej głowie. Wożąc płynne towary, musimy także bardziej uważać na drodze, ponieważ cysterny różnią się od zwykłych naczep.
Artur Ryszka: Czy używa Pan aplikacji na telefonie w czasie swojej pracy?
Paweł Paszkowski: Tak, używam na codzień smartfona. Powstają coraz to nowsze aplikacje, np. czy dany parking jest zapełniony, czy wolny, ale niestety w praktyce jeszcze nie działają poprawnie. Nie spotkałem się za to przed Wami z aplikacją dedykowaną kierowcom do komunikacji ze zleceniodawcą, z której miałbym dodatkowe korzyści i zachęty.
Artur Ryszka: Czy był Pan kiedyś dodatkowo gratyfikowany przez zleceniodawcę?
Paweł Paszkowski: Nie. Ani za postoje, ani za ciężką pracę, ani za to, że doglądam cysterny. Spodziewam się, że w razie np. źle wlanego ładunku to ja byłbym za to odpowiedzialny. Nie miałem jednak do tej pory problemów z zaniedbaniem obowiązków, ale mój znajomy, który nie dopilnował całkowitego czyszczenia cysterny, musiał już pokryć koszty drugiej myjni. Część odpowiedzialności spoczywa na przewoźniku, ale głównie jednak na nas, kierowcach.
